Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

„Osoby, które tu spotkałam zastępują mi rodzinę…”

Od prawie trzech lat mieszkam w Domu Pomocy Społecznej w Wieleniu. Nigdy nie przypuszczałabym, że znajdę się w takim miejscu. Urodziłam się w Chojnie koło Smogulca. Byłam niepokornym dzieckiem, rodzice mieli ze mną spore problemy. Dorastałam i miałam plany na przyszłość: własny dom, mąż, dzieci, jednym słowem – szczęśliwa rodzina. Jednak życie płata figle. Nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. Wybory jakie podejmujemy nie zawsze są trafne. Moim największym błędem okazało się wyjście za mąż za człowieka, którego tak naprawdę nie znałam.

Henryka poznałam w lipcu 1988 roku, nasze randki i spotkania były aranżowane. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy dlaczego tak Henrykowi zależy na rychłym ślubie. Jak się później okazało miał dużo do ukrycia.

Nasz ślub odbył się w listopadzie 1988 roku. Po dwóch latach urodziłam syna Grzegorza, później na świat przyszła córka Małgosia. Niestety moje dzieci urodziły się z padaczką. Po pierwszym porodzie zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem, nie miałam pojęcia co mi dolega. Żyłam między jednym szpitalem a drugim. Dopiero w Poznaniu postawiono ostateczną diagnozę – tętniak szyi. Operacje i nie najlepszy stan zdrowia doprowadziły do mojej niepełnosprawności, w konsekwencji nastąpiło uszkodzenie dwóch głównych nerwów. Do tego jeszcze pojawiło sie stwardnienie rozsiane i wtedy już mój stan zdrowia pogorszył sie na tyle, że nie mogłam samodzielnie funkcjonować. Po powrocie ze szpitala czułam się izolowana. Moje stosunki z mężem i teściową były napięte. Zabronili mi wychodzić z domu, zamykali mnie w pokoju i buntowali przeciwko mnie dzieci. Sytuacja stała się nie do zniesienia. Sama postarałam się o umieszczenie w Domu Pomocy Społecznej. Mimo iż jestem zadowolona z pobytu w Wieleniu, serce mi pęka na myśl o moich dzieciach, które zapomniały o moim istnieniu. Wieści o nich docierają do mnie jedynie za pośrednictwem mojego brata. To boli, tak bardzo chciałabym żeby mnie odwiedziły. Mam jednak nadzieję, że taki dzień nastąpi. A narazie rodzinę zastępują mi osoby, które poznałam w tym miejscu i które zawsze służą mi pomocą i zrozumieniem.