Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

„Czuję się dobrze i zamierzam przeżyć setkę”

„Życia nie można opisać, można je tylko przeżyć.” Oscar Wilde.

Jestem Janina – mam już 92 lata, czuję się dobrze i zamierzam przeżyć setkę (śmiech). Zacznijmy od początku …

Urodziłam się w rodzinie rolniczej w Glinianach, w województwie kieleckim. Miałam wspaniałych rodziców i rodzeństwo, niestety młodszy brat zmarł jako małe dziecko, a z siostrą szybko straciłam kontakt z powodu zawieruchy wojennej.

Właśnie w czasie wojny, jako nastolatka pojechałam w odwiedziny do krewnych w okolice Wilna. Stąd zostałam wywieziona na przymusowe roboty do Rosji. Bardzo ciężko pracowałam w kopalni miedzi. Mówią, że czas leczy rany, ale tych ran nie da się wyleczyć nigdy. Smród, głód (dzienny przydział jedzenia dla osoby pracującej to ok. pół kilograma chleba) oraz przenikliwe zimno towarzyszyły nam każdego dnia. Od ciężkiej pracy puchły mi ręce. Pamiętam, jakby to było dziś kiedy ogromne pluskwy spadały nam na łóżka. Pewnego dnia wzmocnienie ściany zawaliło się i uderzyło mnie w plecy. Zostałam przewieziona do szpitala, gdzie leczono mnie kilka tygodni, później dostałam zwolnienie lekarskie i w taki sposób zakończyło się moje ówczesne „piekło” bo nigdy już tam nie wróciłam.

Po pewnym czasie skończyłam kurs i zostałam traktorzystką w DOR – URS. Pracowałam w polu, ale i tam przydarzył mi się wypadek – straciłam środkowy palec prawej ręki.

Wreszcie nastąpił koniec wojny i niewypowiedziana ulga. Kto chciał wrócić do kraju otrzymywał zezwolenie na wyjazd. Wróciłam i ja, ale do dalszej rodziny, gdyż nie miałam żadnych wieści o moich najbliższych.

Rodzina pomogła mi przedostać się do Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie szczęśliwie i z dobrymi wynikami ukończyłam Liceum Pedagogiczne. Następnie rozpoczęłam studia w Krakowie na wydziale filologii rosyjskiej i pracę magisterską obroniłam w języku rosyjskim.

W miejscowości Ostrołęka otrzymałam posadę nauczyciela szkoły średniej. Ze względu na młody wiek miałam bardzo dobry kontakt z moimi uczniami.

Tam też poznałam mojego męża, który pracował jako kontroler lokali gastronomicznych. Już jako rodzina zamieszkaliśmy w Ostrowcu Świętokrzyskim i oboje z mężem zajęliśmy się pracą zawodową. Wkrótce na świat przyszła nasza córka.

Wychowaniem ukochanej latorośli zajęliśmy się wspólnie ponieważ bardzo często wyjeżdżałam na kursy doszkalające do Moskwy. Kolejny raz przeprowadziliśmy się – tym razem już na stałe – do Świdnika koło Lublina.