„Wśród tych których znam i kocham…”
Urodziłem się w 1935 r., byłem najstarszy z trójki rodzeństwa. Po mnie przyszła na świat siostra i brat. Całe życie spędziłem w Wieleniu. Uczyłem się w Liceum Ogólnokształcącym w Trzciance, naukę kończyłem w Krzyżu. Tam też w 1954 roku zdałem maturę. Po ukończeniu szkoły przez rok pracowałem w Krzyżu na poczcie. Potem przez rok służyłem w wojsku w Chorzowie. Po powrocie z wojska zacząłem pracę w Banku Spółdzielczym w Wieleniu w dziale księgowości, gdzie spędziłem 35 lat i przeszedłem na emeryturę.
Moje życie było wypełnione pracą w banku i pisaniem wierszy. Moja skromna twórczość pisarska rozpoczęła się w liceum, gdzie musieliśmy pisać wiersze na lekcji języka polskiego. W ten sposób odnalazłem swoją pasję.
Gdy miałem 42 lata zmarła moja matka. Rodzeństwo założyło swoje rodziny i wyprowadziło się. Zostałem sam z ojcem. Mieszkaliśmy w jednorodzinnym domku – hodowaliśmy zwierzęta i uprawialiśmy ogród. Gdy zmarł mój tato, było mi ciężko. Choroba sprawiła, że musiałem szukać pomocy u osób drugich. Rodzeństwo pomogło mi znaleźć miejsce w DPS.RM w Wieleniu.
Bardzo się cieszę, że dane mi było pozostać w mieście, które jest mi tak bliskie. Dzieląc się swoimi odczuciami napisałem ten wiersz:
Choć z różnych pochodzimy i wsi i miast
wspólnie przyszliśmy spędzać tu czas.
Spotykamy się w Kaplicy, spotykamy się w świetlicy,
na zabawie, czasem w parku, na ulicy,
w przelocie do windy przyjaźnie się pozdrawiamy
wszak tutaj swój domek mamy.
Często na mecze Fortuny chodzimy
a im gorzej grają, tym bardziej ich lubimy.
Rodzice na nas patrzą z Nieba,
do którego nam także dążyć potrzeba.
Wieczność przed nami, wieczność za nami,
a my to chwila między wiecznościami…
Nadal utrzymuję kontakty ze znajomymi, odwiedzam dawne miejsce pracy i mam w pamięci stare krajobrazy Wielenia. Myślę, że Bóg czuwał nade mną, obdarzając mnie umiejętnością pisania i pozostawiając mnie w Wieleniu, wśród tych, których znam i kocham…