„Po prostu miłość”
Mieszkałam w Warszawie. Byłam jedynaczką. Tam chodziłam do przedszkola i szkoły podstawowej. Lubiłam i nadal lubię śpiewać, rysować, wyszywać… Pamiętam wakacje z Mamą i Tatą… najczęściej wyjeżdżaliśmy na Mazury. W ogóle latem bardzo dużo czasu spędzaliśmy nad wodą. Patrzyłam jak Tato wędkuje i papugowałam. W ten sposób nauczyłam się łowić ryby. Korzystaliśmy z dobrego sprzętu wodnego, bo mój Tato prowadził wypożyczalnię motorówek. Mam bardzo wiele zdjęć z tamtego czasu, które lubię oglądać. Te chwile, to moje kochane wspomnienia.
Wszystko przeminęło – najpierw zmarła moja Mama, wkrótce Tato. Zostałam z Babcią, ale nie na długo, bo i ona umarła. Zostałam sama. Nie życzę tego nikomu. Wszystkich ludzi się bardzo bałam, nie podchodziłam do nich… Załamałam się… Skutki odczuwam nadal, choć dziś pokonałam strach, bo ludzi trzeba kochać. Trafiłam do Domu Dziecka, a w 1991 roku do Domu w Wieleniu. Była wtedy piękna pogoda… Byłam bardzo młoda, miałam 20 lat.
Pamiętam, że któregoś dnia znalazłam w naszym parku chorego ptaka, który miał chore skrzydełko, pomogłam mu – dawałam mu jeść i pielęgnowałam. Patrzyłam jak dochodził do siebie. Gdy wyzdrowiał, to go wypościłam… Byłam wtedy w dobrym humorze.
Ludzie których spotkałam mieli dla mnie dobre słowo, szanowali mnie, odwodzili od złego. Bardzo mi się podoba to, że widzę wiele radości w ludziach. Wiele osób okazuje mi serce, nawet wtedy, gdy same są smutne. Ja też znajduję w sobie szacunek do innych. Nie chcę ich smucić. Dziękuję za wszystko, że na swojej drodze poznałam dobrych ludzi. Mam dziś to, czego mi bardzo potrzeba – to jest po prostu miłość.