Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

„Mieszkam wśród życzliwych mi ludzi”

Mam na imię Helena – urodziłam się 67 lat temu w miejscowości Kryg, a wychowywałam się i do szkoły chodziłam w miejscowości Libusza. Mieszkałam tam wspólnie z mamą – mojego ojca nigdy nie poznałam. Kiedy miałam 16 lat mama wyszła za mąż. Ojczym nie był dla mnie dobry, traktował mnie źle. Po trzech latach ich małżeństwa wygonił mnie z domu i zamieszkałam u koleżanki. Podczas mojego trzytygodniowego pobytu poza domem ojczym zmarł, a po jego pogrzebie wróciłam do mamy.

W 1967 roku wyszłam za mąż – byliśmy razem 4,5 roku, a później mąż odszedł ode mnie. Ważniejsze było dla niego towarzystwo, a żona się nie liczyła. Ale cóż, życie nie daje nam często tego czego chcemy, ale to co dla nas ma. Zawsze są wzloty i upadki. Na szczęście z perspektywy czasu pewne sytuacje wyglądają inaczej i przeszłość wydaje się dobra.

W 1972 roku przyjechałam do Poznania i pracowałam tam w ogrodnictwie.

Po 5 latach zmieniłam pracę i zaczęłam pracować w Usługowej Spółdzielni Inwalidów w Poznaniu.

W 1984 roku przeszłam na emeryturę, czasami brakowało mi kontaktu z drugim człowiekiem, tęskniłam za pracą. Po jakimś czasie sprawiłam sobie pieska Kubusia, który był moim prawdziwym przyjacielem.

Koniec roku 2011 nie był dla mnie łaskawy – 29 grudnia zostałam potrącona przez samochód. W wyniku tego wypadku mój piesek zginął, a ja w stanie ciężkim zostałam przewieziona do szpitala w Poznaniu. Później przebywałam w Zakładzie Opiekuńczo Leczniczym w Gnieźnie, a od 21.02.2012 roku mieszkam w ZDPS w Wieleniu.

Trafiłam tu jako osoba leżąca, a w tej chwili dzięki codziennej rehabilitacji chodzę o własnych siłach.

Teraz staram się żyć dalej, nie patrząc w przeszłość. Pragnę tylko spokoju , jestem daleka od trosk, cieszę się życiem i mieszkam wśród życzliwych mi ludzi, na których pomoc zawsze mogę liczyć. Moje wspomnienia zakończę cytatem Hansa Christiana Andersena z książki „Baśń mojego życia”

„Gdy człowiek się starzeje, choćby los rzucał nim po całym świecie, musi mieć gdzieś miejsce, które jest dla niego prawdziwym domem, bo nawet wędrowny ptak ma jedno miejsce, do którego zdąża”.

Dla mnie tym Domem stał się Zespół Domów Pomocy Społecznej w Wieleniu.