„Swoje życie ludzkie obok życia zawodowego ratuje ten,
Kto szuka okazji, żeby w działaniu osobistym, nawet niepozornym,
Być człowiekiem dla ludzi, którzy potrzebują człowieka.”
Albert Schweitzer
Nasz zespół domów od lat niesie pomoc potrzebującym, zapewnia mieszkanie i opiekę ludziom z czasem tragiczną przeszłością, ludziom poranionym przez życie, ludziom chorym i niesprawnym z różnych przyczyn.
Wszyscy nasi Mieszkańcy wymagają niemal całodobowej opieki, pomocy w każdej czynności – w każdym momencie uzależnieni od osób opiekujących się nimi. Myślę, że dowodem dobrego sprawowania tej opieki przez nas wszystkich są zadowolone mimo czasem skrywanego bólu twarze, wdzięczne słowa …
Rozpiętość wiekowa jest również ogromna, jak też czas przebywania u nas. Dziś jednak pragnę Państwu powiedzieć o Pani Marysi, która mieszka u nas od 11 stycznia 1965 roku, oraz Pani Tereni, dla której jesteśmy domem od 23 marca 1973 roku. Obie Panie – niesprawne od urodzenia – wymagają naszej opieki całodobowej pod każdym względem bowiem są osobami na stałe przykutymi do łóżek. Z całą pewnością nikt z nas cieszących się zdrowiem, nie potrafi sobie wyobrazić czegoś takiego i oby to nigdy nikogo nie spotkało. Zarówno fakt całkowitego uzależnienia od innych, jak i opieka nad tymi chorymi, są niezwykle trudne dla obu stron, ale pogodne oblicze jakim mimo cierpienia witają nas podopieczni, utwierdza wiarę, że codzienny trud ma ogromne znaczenie i daje też satysfakcję. Tak pięknie powiedział o tym kiedyś Ojciec Leon Knabit:
„Radość ze służby, radość z tego, że dzięki mnie ktoś najbardziej pokrzywdzony, utrudzony może się uśmiechnąć, może się szczerze pośmiać”
Dzisiaj właśnie tak radosnym uśmiechem powitały mnie obie wyżej wspomniane Panie – wieloletnie nasze Mieszkanki.
Radujmy się więc i my, bo każdego dnia mamy okazję do czynienia dobra, do ulżenia w cierpieniu, a tym samym do zasługiwania sobie na niebo, bo każdy nasz dobry, nawet najdrobniejszy gest, jest gestem miłym dla obdarowanego, ale też wiele znaczącym dla obdarowującego.
Szczęść Boże
S. Ewa Pollus