„Jestem tu już prawie rok i wiem, że już nie chcę nigdzie wyjeżdżać”
Urodziłam się w Poznaniu i tam przy ulicy Głogowskiej mieszkałam. Z dziewięciorga rodzeństwa zostało nas tylko pięcioro – mam jedną siostrę i trzech braci.
Edukację rozpoczęłam w normalnej szkole, ale ze względu na trudności z nauką, a co za tym idzie złe traktowanie przez nauczycieli mama przeniosła mnie do szkoły specjalnej nr 10 przy ulicy Swoboda. W tej szkole bardzo mi się podobało. Moją wychowawczynią była Pani Ewa Muszyńska, którą bardzo lubiłam. Właściwie to wszyscy nauczyciele byli dla mnie bardzo mili, lubili mnie i ja ich lubiłam. Problemem za to były koleżanki i koledzy – na każdym kroku mi dokuczali, przezywali, popychali. W tym gronie prym wiedli bliźniacy Krystyna i Tadeusz, którzy podburzali wszystkich przeciwko mnie. Mimo, iż nauczyciele starali się mi pomóc, to jednak nie zdołałam się zaprzyjaźnić z nikim ze współuczniów.
Ze względu na chorobę przez dwa lata po ukończeniu szkoły nie podjęłam żadnej pracy.
Później zostałam zatrudniona w Spółdzielni Inwalidów przy ulicy Grunwaldzkiej w charakterze dziewiarki, gdzie przepracowałam pięć lat.
Przez następne siedem miesięcy pracowałam na Ratajach jako sprzątaczka, a później przeszłam na rentę inwalidzką.
Od tej pory mieszkałam z mama aż do chwili jej śmierci. Byłyśmy same ponieważ moje rodzeństwo nie interesowało się nami.
Kiedy mama zmarła i zostałam sama w wilgotnym, zagrzybionym mieszkaniu bez wygód za to z wysokim czynszem zrozumiałam, że dalej tak nie mogę żyć.
Pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej zaproponowała mi wyjazd do domu pomocy społecznej twierdząc, że tam będę miała dobre warunki. Zgodziłam się i tak trafiłam do Wielenia.
Jestem tu już prawie rok i wiem, że już nie chcę nigdzie wyjeżdżać. Siostry zakonne i personel świecki bardzo o mnie dbają. Kiedy mam gorszy nastrój i chce mi się płakać, to nasza Siostra Dorotka zawsze umie mnie pocieszyć, porozmawiać ze mną, obdarzyć dobrym słowem i natychmiast czuje się lepiej. Poza tym chodzę do świetlicy, gdzie mamy różne zajęcia, gramy w gry planszowe, śpiewamy, oglądamy filmy. Z Panią Samantą i Panią Bożena chodzimy na bliższe oraz dalsze wycieczki, spacerujemy po naszym pięknym, domowym parku.
Bardzo też lubię chodzić do naszego kościółka. Tam jest ślicznie, a nasza Siostra Barbara pięknie śpiewa i gra na organach.
Zadomowiłam się tutaj i tu chcę zostać kiedyś pochowana – bo tu jest mój dom.