„Moje dzieciństwo było szczęśliwe”
Urodziłem się 06 listopada 1953 roku w Poznaniu. Mam dwoje rodzeństwa: siostrę i brata – ja jestem najstarszy. Siostra wyemigrowała. Mieszka w Hanowerze i tam założyła rodzinę. Brat mieszka z żoną w Płocku.
Moje dzieciństwo z pewnością mogę to powiedzieć: było szczęśliwe. Ojciec z zawodu cukiernikiem prowadził własną cukiernię. Matka pracowała w ochronie obiektów. Do momentu, gdy zmarł mój ojciec, finansowo radziliśmy sobie dobrze. Miałem wtedy sześć lat i nasze życie drastycznie się zmieniło. Mamie ciężko było utrzymać dom i trójkę dzieci.
Skończyłem szkołę zawodową i zostałem ślusarzem. Podjąłem pracę w „Romecie”, jako ślusarz remontowy. Pracowałem tam cztery lata i dzięki temu pomagałem mamie finansowo.
Poznałem swoją pierwszą i prawdziwą miłość. Oddałem jej całego siebie, jednak los chciał inaczej. Za swoje wybryki zostałem na miesiąc aresztowany. Mimo to byliśmy ze sobą dwa lata, planowaliśmy wspólne życie. Nie podając jednak powodu zostawiła mnie i wyjechała za granicę – tam mieszka do dziś.
Kolejnym dla mnie ciosem była śmierć mojej matki. Nie radziłem sobie z tą sytuacją, czułem się bardzo samotny. Zacząłem prowadzić hulaszczy tryb życia, zostałem stałym bywalcem dyskotek itp.. Zabawa i koledzy mieli zapełnić mi pustkę w mym sercu.
W końcu zainteresowała się mną pomoc społeczna, która przydzieliła mi opiekunkę z Czerwonego Krzyża. Kiedy jednak odmroziłem sobie stopy, trafiłem właśnie tutaj – do Zespołu Domów Pomocy Społecznej w Wieleniu. Wiem, że sam nie poradziłbym sobie. Mam tutaj całodobową opiekę i czuję się szczęśliwy. Chętnie pomagam na oddziale i sam sobie wynajduję zajęcie.
Dziękuję Bogu, że się tu znalazłem i mam swój nowy dom.